Joe
Kiedy skończyłem rozmawiać z młodym uznałem, że wypadałoby
wyjaśnić, co nie co z Taylor, mimo że nie miałem na to najmniejszej ochoty Jej
zachowanie było... aż brak mi słów na to. Napisałem jej SMSa „to był prezent od
Kevina, nie jestem żadnym zboczeńcem”. Po chwili zadzwoniła.
Nick
Już dwa dni
minęły od urodzin Joego, a Summer dalej nie odpisuje. Byłem w stanie rozumieć,
że leczy kaca, ale ile można? A może potrzebuje czasu, żeby coś przemyśleć?
Może powinienem dać jej ten czas, a nie się narzucać?
Leżę sobie na
łóżku i o tym myślę i nagle do mojego pokoju wchodzi szczupła brunetka, ubrana
w czarne rurki, czerwony podkoszulek z długimi rękawami a na to miała ubraną
luźną, czarną koszulę. I oczywiście trampki.
-Siema grajku
uliczny.
Uśmiechnąłem się.
-Cześć stylistko
od siedmiu boleści.
To Tamara.
Asystentka naszej stylistki. Jest w moim wieku. Tak jakoś kiedyś do mnie
zagadała i się zaprzyjaźniliśmy.
-Nie mów tak, bo
się zamknę w sobie i będę jak Ty… Patrz co Ci przyniosłam! Wniosła do mojego
pokoju średniej wielkości doniczkę z jakimś wysokim kwiatkiem.
-Co to?
-To jest Lucy.
Dla przypomnienia, dostałeś ją od fanki i dałeś mi pod opiekę jak pojechaliście
w trasę.
-To, to jeszcze
żyje?!
-Nie obrażaj
mnie…
-Zaraz… Ale…
kiedy Ci ją dałem, była mniejsza…
-Matole, to roślina.
Rośliny rosną.
-Czemu Ty jej nie
chcesz?
-Bo jest Twoja
-Dałem Ci ją.
Tamy spojrzała na
roślinę.
-Patrz Lucy,
tatuś Cię nie kocha. Zaraz mu wpierdolimy.
-Nazwałaś kwiatka
„Lucy”?
-A co, będę do
niej mówić zamioculcas zamiifolia?
-Tamy, ona u mnie
zaraz zwiędnie. Myślisz, że ja będę pamiętał o podlewaniu jej?
-A myślisz, że ja
pamiętam? Ani razu jej nie podlałam, a rośnie jak
pojebana.
-Okej,
no to… Zaraz jej znajdę miejsce. Teraz mi się nie chce.
-Leń…
-A
tak w ogóle, to kto Cię wpuścił?
-Na
szczęście Joe. Chociaż on też za mną nie przepada. Masz dziwną rodzinę, wiesz?
-Wiem.
Oni Cię nie lubią, bo tak jakby u nas pracujesz. Weź włącz muzykę, jak już tu
jesteś.
-Jesteś
pewny, że tego chcesz?
-Tak,
jestem pewny.
-Okej
– Tamara podeszła do komputera i włączyła jakiś rockowy kawałek, chociaż
podchodzący pod metal.
-Co to jest?
-Bullet for my valentine – Teras don’t
fall. Jak się nie
podoba możesz wyjść – wskazała ręką na drzwi.
-Nie.
Zmień na coś normalnego.
-Wypchaj
się.
Westchnąłem,
usiadłem na łóżku i próbowałem dosięgnąć komputera, żeby to przełączyć.
-Nie
przełączaj! – Tamara usiadła mi na kolanach i mnie przytuliła.
-No
tak, a teraz się tulisz. Zejdź.
-Nie.
Spodobało mi się. Fajnie jest – przytuliła się jeszcze bardziej
-Nie
jest fajnie. Zejdź, zanim będzie za późno.
Spojrzała
mi w oczy i zaczęła się szczerzyć – Nicku Jonasie, czy ja Cię podniecam?
-Jakbyś
chciała wiedzieć, facet zawsze się podnieca, kiedy mu dziewczyna siedzi na
kolanach, w dodatku bardzo blisko niego.
-Summer
wie, że Ci przy mnie staje? – dalej się szczerzyła
-Nie
staje mi, po prostu… yh… Summer nie jest o Ciebie zazdrosna.
-A
co, powiedziałeś jej, że jestem lesbijką?
-Nie,
powiedziałem, że się tylko przyjaźnimy. A co, jesteś? – teraz to ja się
uśmiechnąłem.
-Nie,
ale czasem o tym myślę. Wiesz… szesnaście lat i dalej bez chłopaka…
-No
wiesz… masz bardzo duże wymagania.
- Tia…
i jedyny chłopak, które je spełnia, jest zajęty.
-To
już nie mój problem. No zejdź, bo naprawdę mi stanie.
-I co
wtedy?
-Zgwałcę
Cię.
Wtedy
uśmiech zniknął jej z twarzy, odepchnęła mnie i wstała, a ja sobie
przypomniałem, że to jej czuły punkt. I nagle poczułem się jak debil. Tamara
się zamyśliła. Podszedłem do niej i spojrzałem jej w oczy.
-Przepraszam…
Zapomniałem…
-Jasne…
nie mówmy o tym – zaczęła iść w stronę drzwi, ale chwyciłem ją za nadgarstek i
przytuliłem.
-Tamy,
wiem, że to jest trudne, ale musisz mi zaufać. Ja Cię nie skrzywdzę. Okej?
-Okej…
-Chodź,
przejdziemy się gdzieś – lekko się uśmiechnąłem
-Gdzie?
-Nie
wiem… może na zakupy.
-Dobra,
ale Ty wszystko stawiasz – znów zaczęła się szczerzyć.
-No
niech będzie… - przewróciłem oczami, uśmiechnąłem się i po chwili poszliśmy do
jednego z lepszych sklepów muzycznych. Tamy jest pozytywnie szurniętą
dziewczyną, z nieciekawą przeszłością. Jest dla mnie jak siostra.
Joe
Byłem zły, kiedy Taylor mi odmówiła, a później jeszcze ta
ucieczka, no, ale przecież to nic dziwnego, w końcu to były moje urodziny.
Skoro jednak zadzwoniła, że chciałaby porozmawiać ze mną w cztery oczy,
zgodziłem się do niej pojechać, bo w końcu nie wypadało strzelić focha.
-Witaj kochanie, cieszę się, że przyjechałeś.
-Chciałaś porozmawiać, więc jestem.
-Chodźmy do mojego pokoju.
Ok. Byłem zły, ale patrząc na jej ciało w jeansowej krótkiej
sukience, uczucie zagniewania powoli zastępowało pożądanie. Kiedy weszliśmy,
usiadłem na fotelu pod ścianą, nie chcąc zajmować miejsca na łóżku. I wtedy
stało się coś, czego bym się nigdy nie spodziewał…
-Mam dla Ciebie prezent, ale nie chciałam Ci go dawać na
imprezie- spojrzała nieśmiało w podłogę i zaczęła powoli rozpinać guziki swojej
sukienki- to zbyt osobisty prezent, żeby dawać do w domu pełnym ludzi, na
dodatek pod wpływem alkoholu.
Chwyciła za kolejny guzik swojej sukienki, ale ją
powstrzymałem.
-Jesteś tego pewna, nie chcę żebyś żałowała tej decyzji.
-Jestem pewna. A ty? Chcesz tego?
-Nawet nie wiesz jak bardzo- chciała znowu zająć się
guzikami, ale znów ją powstrzymałem- pozwól mi to zrobić - uśmiechnęła się.
Delikatnie, a jednocześnie zachłannie rozpinałem kolejne
guziki jak letniej sukienki, gdy tylko z nimi skończyłem, wręcz zdarłem z niej
odzienie, zostawiając ją w samej bieliźnie. Seksownej czerwonej, koronkowej
bieliźnie. I wtedy coś do mnie dotarło.
-Tay, chyba jednak nie możemy - spojrzała na mnie dziwnym
wzrokiem- nie to, że nie chce, bo chcę i to bardzo, ale nie spodziewałem się
tego, i sama rozumiesz, nie wziąłem żadnego zabezpieczenia- pierwszy raz w
życiu nie miałem przy sobie gumki. Czułem się jak skończony kretyn.
-Pomyślałam o tym, znaczy zdawałam sobie sprawę, że raczej
nie nosisz żadnej w portfelu, więc się przygotowałam - z szafki nocnej wyjęła
pudełko. Mogłem, więc wrócić do przerwanej czynności.
Zacząłem całować jej dekolt, delikatnie muskając piersi
przez koronkę stanika, ona w tym czasie zdjęła ze mnie t-shirt i gładziła
dłońmi po moim nagim torsie. Zsunąłem ramiączka stanika delikatnie zsuwając
miseczkę z jej piersi, nie były jakieś specjalnie duże, ale za to bardziej
podniecających nie widziałem już dawno. Języczkiem zacząłem zataczać kręgi
wokół jej sutków, a z jej ust wyrwał się cichy jęk. Skoro tak to postanowiłem
lekko zmienić pozycję. Podszedłem wyżej, całując jej szyję, policzki, i
namiętnie wpijając się w jej usta, ocierałem się o jej osłonięte tylko cienką
koronką krocze, by mogła poczuć jak bardzo mnie podnieca. W momencie, kiedy
moje ręce powędrowały do zapięcia jej stanika, jej powędrowały do mojego
rozporka. Uśmiechnąłem się delikatnie, ten chwyt zawsze działa. Kiedy zostałem
tylko w bokserkach, wróciłem do jej sterczących sutków, tym razem delikatnie je
ssąc i podgryzając, z jej gardła wydobywał się coraz to głośniejszy jęk,
wiedziałem, że jest podniecona do granic wytrzymałości, w końcu podciągnęła
mnie do góry i całując zachłannie moje usta wyszeptała.
-Proszę, zrób to w końcu.
Taylor
To, co się działo było nie do opisania, było mi tak dobrze,
czułam, że zaraz przeniosę się w inny wymiar przyjemności, rozpalał wszystkie
moje zmysły, przyciągnęłam go do siebie, chciałam całować bez opamiętania.
-Proszę, zrób to w końcu
-Jesteś tego absolutnie pewna? Wiesz, że to może zaboleć?
Nie chcę Ci zrobić krzywdy.
-Jestem pewna.
Kiedy zdjął bokserki, szybkim ruchem założył prezerwatywę, a
ja patrzyłam jak zahipnotyzowana, na jego członka, był większy niż się
spodziewałam, dużo większy i mimo, że bardzo tego chciałam, to zaczęłam się…
bać? Tak chyba to dobre słowo.
-Tay, kochanie, co się stało?
-Nic, po prostu nigdy nie widziałam… TEGO. Nie sądziłam, że
TO będzie aż tak duże.
Zaśmiał się delikatnie.
-Będę delikatny, ale jeśli masz wątpliwości…
-Nie, nie mam, tylko się denerwuję, ale to chyba normalne,
prawda?
-Najnormalniejsze.
Zdjął moje figi, ale nie wszedł we mnie tylko tuląc mnie do
siebie zaczął namiętnie całować. Podpierał się jedną ręką, drugą pieszcząc moje
piersi, a jego członek ocierał się o moje łono.
Chwilę później, kiedy się lekko rozluźniłam złączył nasze
ciała w jedno, wchodząc we mnie delikatnie, choć stanowczo, chcąc chyba w ten
sposób zminimalizować dyskomfort. Poczułam ból, zaciskając ręce na jego
plecach, przerwał na moment.
-Bardzo boli? Jeśli chcesz, możemy przerwać.
-Nie, już dobrze, już minęło.
Po raz pierwszy w życiu czułam tak
niesamowita bliskość... Wypełniał mnie od środka… Nasze ciała zaczęły magiczny
taniec, a my delektowaliśmy się tą chwilą, wiedziałam, że dla niego jest to tak
samo wyjątkowe jak dla mnie, poruszając się powoli pieścił jednocześnie całe
moje ciało, składając pocałunki na każdym jego fragmencie. Byliśmy w niebie, w
naszym prywatnym niebie, i nikt ani nic nie mogło nam odebrać tej chwili.
Kevin
Nie dupcyłem się z żadną laską od tygodni, więc tym bardziej
się cieszyłem, że Paul zaproponował dzisiaj wyjście do klubu. W domu atmosfera mnie wkurwiała, Joe chodził zły, że
Tay mu nie dała, a Nick chodził dziwnie szczęśliwy. Ten drugi chuj mnie
interesuje, ale wkurzało mnie to, że on jest szczęśliwy, a ja nie. A co do
Joego to komentować tego nie będę, powiem tylko jedno, powinien iść na imprezę
i zaliczyć jakąś panienkę, bo niedługo nie będzie się dało rady z nim
wytrzymać.
Stanąłem przed lustrem w swoim pokoju i doszedłem do
wniosku, że mogę iść tak na imprezę, ubrałem szarą koszulę, czarne eleganckie
spodnie, oczywiście mój ulubiony akcent czyli czarną chustkę przewiązaną wokół
szyi i okulary.
-Jesteś zajebisty Kevinie Jonasie – powiedziałam do siebie i
uśmiechem na twarzy, podszedłem do półki na której miałem kosmetyki,
popryskałem się swoimi perfumami, które dostałem od mamy. Moja mama jako jedyna
zawsze kupuje mi perfumy, które mi się podobają, za to ją kocham.
Paul czekał już
na mnie w naszym ulubionym klubie „Club LaVela”. Wchodząc przywitałem się z
ochroniarzami oraz paroma znajomymi i podszedłem do baru zamawiając sobie
Hetmana. Obok usiadła koło mnie zajebista laska, w krótkiej, skórzanej
spódniczce, która i tak prawie nic nie zakrywała, do tego miała czarną krótką
koronkową bluzeczkę i wysokie szpilki.
-Może masz ochotę
na drinka? – zapytałem.
-Chętnie – uwodzicielko się do mnie uśmiechnęła.
Nie długo ją namawiałem na spacer. Oczywiście ja wiedziałem
gdzie ten spacer będzie miał metę. Weszliśmy do jakiegoś pobliskiego hotelu.
Nie lubię seksu w kiblach, bo zawsze jest mało miejsca.
Wchodząc do pokoju namiętnie się całowaliśmy, jej palce
rozpinały moją koszulę, a ja swoimi ściągałem jej koszulę, a następnie stanik.
Delikatnie położyłem ją na łóżku i zacząłem pieścić jej cycki gdy ona w tym czasie
pracowała przy moim rozporku. Gdy ściągnęła moje spodnie, szybkim ruchem
ściągnąłem jej spodniczkę i majtki. Ściągnąłem swoje bokserki i założyłem na
mojego przyjaciel gumkę.
Seks sam w sobie był taki sobie, nic specjalnego, dupcenie
jak każde inne, ale pierwszy raz nie dupcyłem się z dziwką. To była normalna
laska z klubu. A ja zawsze chodziłem do burdelu, jak miałem chcicę.
Przynajmniej dziwka ma badania i wiem, że jakimś syfem mnie nie zarazi.
Leżeliśmy koło siebie na łóżku.
-Byłaś świetna.
-Dzięki, Ty też.
Po paru minutach wstałem z łóżka, ubrałem się, popatrzyłem
na dziewczynę, która zdążyła już zasnąć. Położyłem na mojej poduszce trochę
kasy i kartkę z napisem „Dzięki” i wyszedłem.
to jest chyba najlepszy rozdział ^^
OdpowiedzUsuńSuper chce więcej
OdpowiedzUsuń