piątek, 26 lipca 2013

19. Nie chcę Cię więcej widzieć na oczy



Kevin

Wracaliśmy samochodem od Adama, tylko u niego mogliśmy spokojnie posiedzieć razem. U mnie w domu zaraz by Joe albo Nick zorientowali się, że coś tu jest nie tak. Dzisiaj mieliśmy poważną rozmowę z Adamem. Zacząłem mieć tego dość, że musimy się ukrywać. Nie mogliśmy wyjść jak normalna para, no może nie normalna para, ale jako para. Adam bał się tego, że fani nie zaakceptują jego i naszego związku. Ja jestem pewny, że fani mimo wszystko byliby ze mną. Bardziej obawiam się reakcji rodziców i braci. Nikt z naszej rodziny, żaden przyjaciel nie jest gejem. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale moi rodzice są bardzo pobożni i wydaje mi się, że nie zaakceptowaliby mojego wyboru.
Jednak mimo wszystko, nie możemy się z Adamem dłużej ukrywać, lepiej, żeby nasze rodziny dowiedziały się o tym od nas niż z gazet. Bo prędzej czy później to wyjdzie na jaw, to tylko kwestia czasu. Owszem, jak jesteśmy w miejscu publicznym nie okazujemy sobie uczuć, ale kiedyś zrobimy jakiś mały gest i wszystko się wyda.
Adam przez całą drogę milczał.
-Denerwujesz się? – Zapytałem spoglądając na niego, gdy akurat stanęliśmy na światłach.
-A Ty nie? Przecież Twój tata mnie zatrudnił, zaufał mi. A teraz mamy wejść do Ciebie i powiedzieć, cześć jesteśmy parą? A Ty powiesz: tak mamo, jestem gejem. Jestem z tego dumny. Joe nie patrz tak na mnie, przecież to normalna sprawa. Odpowiadając na Twoje pytanie, tak denerwuję się.
-Ja też się denerwuję, ale przecież robimy to razem. Tak postanowiliśmy, mówimy naszym rodziną o tym razem.
-Razem… przepraszam, świruję.  – Adam popatrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. – Zielone, jedź. Miejmy to za sobą.
Przed domem serce zaczęło mi walić, myślałem, że to będzie łatwiejsze.
-Ej, co jest? Jeżeli nie chcesz, to możemy z tym jeszcze poczekać. – Usłyszałem łagodny głos mojego chłopaka. Gdyby nie to, że jesteśmy przed moim domem chętnie bym go pocałował.
Poszliśmy na górę do mojego pokoju, żeby w spokoju wszystko ustalić. Gdy już chcieliśmy wyjść i o wszystkim powiedzieć do pokoju wpadł Joe.

Joe

Przez cały wczorajszy dzień dopracowywałem plan zemsty. Nie pozwolę żeby jakaś głupia siksa mnie szantażowała i robiła z mojego brata rogacza. Udało mi sie z barmana wyciągnąć potwierdzenie ze Summer jest częstą bywalczynią klubu. Najczęściej pojawia sie tam w piątki, czyli wtedy, kiedy oficjalnie jest z wizyta u babci.

Mimo że miałem plan, potrzebowałem pomocy z jego realizacją. Potrzebowałem Kevina, mimo, że nasze relacje nie są ostatnio najlepsze to nie lubi tej malej zdziry tak samo jak ja, co dawało mi nadzieje na to, że sie zgodzi.

-Kev, musimy pogadać. Adam mógłbyś nas zostawić na chwilę samych? - jak to jest, że oni cały czas spędzają razem, każda nawet najkrótszą przerwę miedzy próbami

-O czym chcesz pogadać? - Kevin patrzył jak Adam opuszcza pokój
-O tym jak odegrać się na Sukowatej Sum.
-A co my mamy z nią wspólnego? Jest z Nickiem, Nick jest szczęśliwy. Ja się w to nie wtrącam
-Mała kurewka za bardzo pokazuje pazurki, trzeba ją utemperować. Zdradza Nicka na prawo i lewo, może to Cię nie obchodzi, ale ta mała ździra zaczęła mnie szantażować. Chcę się odegrać, nawet wiem jak, ale mnie młody nie posłucha.
-Sum szantażowała Ciebie? Robi się ciekawie
-Nie nabijaj się tylko pomóż mi go zmusić do wspólnego wyjścia w piątek. I pomóż mi go upić.
-Robi się jeszcze ciekawiej. Dobra, czemu nie, może być zabawnie.

Z pomocą Kevina przekonałem Nicka, że prasa zaczyna węszyć i że musimy się razem pokazać. Nie był początkowo chętny do współpracy, najpierw nie chciał iść, później chciał iść z Sum, w końcu jednak zgodził sie na męski wieczór w barze sushi. Wiedziałem że nie będzie nam łatwo, i będziemy musieli sie bardzo starać żeby się nie pokłócić, ale czego nie robi się dla dobra zespołu no i dla brata.

Paparazzi oczywiście śledzili każdy nasz ruch, co ułatwiło nam kolejne posunięcie. Kiedy mieliśmy wychodzić z baru rzuciłem
-Hieny są na miejscu, pokażmy się jeszcze trochę, chodźmy do klubu, niech zobaczą jak DOBRZE bawimy się w swoim towarzystwie-już widziałem, że Nick chce się wykręcić, więc szybko dodałem- nie martw się, wiem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, nie będę Ci się narzucał, pójdziemy do strefy VIP w klubie i będziesz mógł udawać, że mnie nie znasz, musimy się tylko ładnie uśmiechać wchodząc do klubu. Potrafisz tyle zrobić dla dobra zespołu? Podobno jesteś dobrym aktorem.
-Jasne, mogę poudawać, że nie mam ochoty Cię wykastrować- rzucił i posłał mi sarkastyczny, lekko wymuszony uśmiech.
Przemknęliśmy koło fotoreporterów udając sie do ulubionego klubu i żartując między sobą, przez chwilę miałem wrażenie, że jest jak dawniej, że Nick znowu mnie akceptuje. Ten facet zasługuje na Oskara.
Kiedy tylko weszliśmy do środka skierowaliśmy się na piętro, do części klubu tylko dla wybranych, mieliśmy z niej idealny widok na klub. Wcześniej zamówiłem lożę z samego przodu, żeby zwykli klubowicze mieli na nas doskonały widok, szczególnie zależało mi żeby widziała nas jedna klubowiczka. Pogadałem chwilę z bramkarzem pilnującym strefy VIP i zapewniłem nam strefę wolną od Summer :D O tak, nie było łatwo, ale grzecznie wytłumaczyłem, że dziewczyna brata będzie przeszkadzać w zacieśnianiu więzi rodzinnych. Chciałem trzymać się w pewnej odległości od Nicka, zanim nie wypije kilku drinków, ale życie samo zweryfikowało moje plany. Kogo, jak kogo, ale Mai to bym się tutaj nie spodziewał. Okazało się, że przyjechała na kilka dni do LA, ale zaraz musi wracać do Tokio. Grafik miała tak napięty, że to przypadkowe spotkanie w klubie było jedyną okazją żeby z nią porozmawiać. Oczywiście dla niej liczył się głównie Nick, ale o dziwo on nie miał nic przeciwko towarzystwu mojemu i Kevina przy stoliku. Maya jest osobą bardzo uczuciową, jeśli chodzi o przyjaciół, a jeśli chodzi o tego przyjaciela to już zupełnie. Nick jest jej bratnią duszą. To on ją znalazł, kiedy próbowała sobie podciąć żyły, to on jej pilnował na każdym kroku. Pomyśleć, że cukrzyca się na coś przydała. Przez to, że on też miał problemy łatwiej było mu do niej dotrzeć. Przez to wszystko Nick jest dla Mai wszystkim. Oczywiście jako przyjaciel, wszystko poza tym byłoby jak kazirodztwo, biorąc pod uwagę że praktycznie się z nami wychowała. Muszę przyznać, że bardzo się zmieniła, prawie jej nie poznałem, za to Nicky nie miał z tym najmniejszych problemów. Nawet w środku nocy z zawiązanymi oczyma pozna swoją siostrzyczkę. Maya swoimi czułościami bardzo ułatwiła mi zadanie, tylko ona mogła sobie pozwolić na takie dotykanie Nicka, na przyszczypywanie jego policzków, na tulenie się do niego i całusy w czoło, policzki, brodę nawet ręce. To było słodkie, kiedy pocałowała mu palec, po tym jak musiał sprawdzić poziom insuliny. Kątem oka zauważyłem, że ten właśnie moment zauważyła panna Puszczalska, próbowała wejść na górę, ale została stanowczo powstrzymana. Połowa sukcesu. Zamówiłem kolejne drinki, upewniając się, że Nick dostanie najsłodszego z możliwych. Alkohol zmniejsza wchłanianie glukozy, a na hipoglikemię nie mogliśmy sobie pozwolić. Wiele kolejek później Maya zaciągnęła Nicka do męskiej toalety. Nie w celach seksualnych, po prostu Nick miał tak bardzo wzięte, że obawiała się, że wypuści nam na wolność ozdobnego pawia. Sama zresztą nie była w dużo lepszym stanie i podejrzewam, że też rozmawiała z Rulfem. Podążyłem za nimi, chcąc się upewnić, że jedno utrzyma w pionie to drugie, bo tak naprawdę kto kogo prowadził to ciężko powiedzieć. Kiedy tylko weszli do toalety przed drzwiami pojawiła się Summer.
-A ty dokąd? Nie widzisz znaku? To męska toaleta.
-To, co ty tutaj robisz?
-Ach jakaś ty zabawna. Poważnie mówię, nie masz tu, czego szukać.
-Nie mam, czego szukać? Nick obściskuje się z jakąś dziwką, a ty mówisz, że nie mam tu, czego szukać?
-Nick poszedł za potrzebą. Żadnej dziwki z nim nie widziałem. Jedyna stoi obok mnie- Chciała mi coś odpowiedzieć, ale w tym momencie jakiś facet wyszedł z toalety, i oboje zobaczyliśmy jak Maya łapie Nicka obiema rękoma za policzki w całuje jego usta. Złapałem Sum w pasie i ręką zasłoniłem usta żeby Nick i Maya nie usłyszeli jej krzyków. Za to my doskonale słyszeliśmy Mayę
-Kocham Cię Nick
-Ja Ciebie też słonko, ja Ciebie też
-Nie rób scen, bo jak zaczniesz się rzucać to wszyscy się dowiedzą o twoich cotygodniowych przygodach w klubie. Ty mogłaś się zabawiać, więc i on miał do tego prawo. Przyjemnie?
O dziwo przestała się szarpać. Kiedy ją puściłem walnęła mnie z łokcia w brzuch, rzuciła
-Jeszcze tego pożałujesz, to jeszcze nie koniec
I tyle ją widziałem. Musiałem zabrać zalaną ferajnę do domu póki są na tyle przytomni, że nie będę musiał ich nieść. Wsiedliśmy do samochodu, transport mieliśmy zapewniony, bo Kevin przegrał w rzucie monetą i siedział cały wieczór o suchym pysku. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w hotelu, żeby odstawić Mayę. Wieczór udał się lepiej niż planowałem, pewnie dlatego, że Nick nikogo nie zdradził. Pocałunek z Mayą był zupełnie niewinny, całowali się tak już wiele razy i dla nich jest to równoznaczne z całusem w policzek normalnych przyjaciół. Ale Summer tego nie wie. I nigdy się nie dowie
Nick
Obudziłem się o dziwo w swoim pokoju. Głowa nadupcała mnie jak mało kiedy. Czułem się, jakby mnie przywaliło coś wielkiego. Yh... Nienawidzę być na kacu. Najgorsze było to, że kompletnie nic nie pamiętałem, z ostatniego wieczora…
Usiadłem na łóżku i spojrzałem przytępionym wzrokiem na ścianę, próbując się nie porzygać. Bardzo chciałem sobie przypomnieć, co robiłem. Analizowałem wszystkie zdarzenia po kolei. Joe i Kev wyciągnęli mnie do klubu, mówiąc, że dziennikarze zaczynają się domyślać, że coś jest między nami nie tak. Wypad integracyjny. Poszliśmy do klubu, wypiliśmy i ni chuja nie pamiętam, co było dalej…
Wziąłem do ręki komórkę i zacząłem przeglądać ostatnie sms’y. Nic. Ale zaraz… była dwunasta… sobota… Sum powinna być w szkole, bo miała mieć próby do jakiegoś przedstawienia, które miało jej podnieść ocenę z zachowania… Nie wysłała mi rano sms’a na dzień dobry? Myśląc o tym, zacząłem się dość poważnie denerwować. Jeżeli ma to związek z moją wczorajszą wizytą w klubie, to… yh… Nick, debilu, nie bądź takim pesymistą…
Zadzwoniłem do niej. Nie odebrała. Drugi raz. Nic. Trzeci raz. Bez reakcji… zadzwoniłem do jej brata. Powiedział tyle, że Sum się źle czuła i została w domu… Niemożliwe… Musiało się coś stać… A jedyną osobą, która mogła coś o tym wiedzieć i która była temu wszystkiemu winna, jest…
 – Joe! – krzyknąłem, bardziej ze złości, niż faktycznie do niego.
Wstałem, poczekałem aż przestanie mi się kręcić w głowie, ubrałem się i wręcz wypadłem ze swojego pokoju i poszedłem szybkim krokiem, prosto do pokoju starszego brata. Równie dobrze mógłbym iść do Kevina, ale on ostatnio był jakiś dziwny… Nie drwił ze mnie, był zamyślony, jakiś taki spokojniejszy… Przerażał mnie… Prawdę mówiąc, wydzierając się na niego, szybciej bym się nabawił wyrzutów sumienia, niż faktycznie coś z niego wyciągnął…
Tak więc wpadłem do pokoju Joego i trzasnąłem drzwiami. Tak jak myślałem, on był nie w lepszym stanie niż ja.
- Joseph!
- Czego… Kurwa, nie krzycz, człowieku, zlituj się…
- Co wczoraj robiłem w tym klubie? – spytałem, nie zwracając uwagi na jego słowa
- A bo ja to pamiętam… a co?
- Summer tam była?
Nagle mój brat jakby się ożywił. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Czemu pytasz?
- Bo się do mnie nie odzywa… od wczoraj. A nie pamiętam, co robiłem.
- Było tyle nie chlać. Daj spokój brat, pewnie ma okres, czy coś… Zawsze wszystko musi być moją winą?
- Mam powody, by sądzić, że tak.
- Odpuść… pewnie znów się gdzieś szlajała i ma kaca, albo się dupcy z jakimś chłopem.
- Jebnąłbym Cię… ale szkoda mi ręki…
Usłyszałem jego głupkowaty śmiech, a potem wyszedłem z pokoju... Byłem wściekły, bo widziałem, że kłamie. Na trzeźwo Joe jest świetnym kłamcę, ale będąc pół przytomnym na dodatek na kacu, łganie nie idzie mu najlepiej. Ledwo zamknąłem drzwi od jego pokoju i znów usłyszałem jego denerwujący głos.
- Gdzie idziesz?
- A jak myślisz? Do niej…
Usłyszałem "o kurwa" i usłyszałem otwieranie drzwi od jego pokoju
- Po cholerę?
- Bo to moja dziewczyna? Na przykład?
- Ale już teraz z samego rana musisz do niej iść?
- O co Ci kurwa chodzi?
- Bo… no… śniadania nie zjesz?
Zgłupiałem, bo widziałem, że Joe nagle zrobił się zakłopotany.
- Powaliło Cię? Martwisz się o mnie, czy jak?
- A jak myślisz?
- Weź idź sobie, nie wiem, co brałeś, ale nie zbliżaj się do mnie. – odwróciłem się i wyszedłem z domu. A ten idiota za mną.
- Nick, zaczekaj… - rzekł smutnym (?) głosem i chwycił mnie za ramię. I wtedy nie wytrzymałem
- Czego chcesz?! Daj mi spokój już i tak dość mi w życiu namieszałeś! Mam przez Ciebie same problemy, nienawidzę Cię, chcę żebyś zniknął, nie chcę Cię więcej widzieć na oczy!
Joe zdębiał, wyglądał jakby właśnie z nim dziewczyna zerwała. Nie, zły przykład… jakby mu powiedziała, że jest słaby w łóżku. Tak lepiej. Po prostu stanął jak wryty, a ja, wykorzystując okazję, wyrwałem mu się i poszedłem przed siebie. Byłem tak zaślepiony wściekłością, że wychodząc na ulicę nawet nie dostrzegałem samochodów. Nic nie widziałem. Ułamek sekundy trwało, gdy znów usłyszałem głos brata, wymawiający moje imię, jakby w panice… potem poczułem uderzenie. A potem już nic nie czułem i nic nie widziałem… 


*********

Bardzo przepraszamy za tak długą nieobecność. Wiele się działo, najpierw brak weny później awaria 2 z 3 komputerów, końcówka roku szkolnego, sesja, wyjazdy wakacyjne. Bardzo ciężko było nam się zebrać we trójkę, ale w końcu nam się udało i powstał rozdział. Mamy nadzieję że was nie zawiodłyśmy fabułą