wtorek, 21 maja 2013

1. Jesteśmy zbyt różni…

Joe

- O kurwa…ooh… ooooooooooooooooohhhhh… OH! -próbowałem złapać oddech. Muszę przyznać, że ta laska wie, co robi, a swoimi ustami potrafi zdziałać cuda- To… było… – nie dane mi było dokończyć, bo usłyszałem puknięcie, po czym wdrzwiach stanął mój ochroniarz
-Joe…JOE! Czyś ty zwariował, co wy tu robicie? Wiesz, co by się stało jakby ojciec Cię przyłapał? Przecież on by Cię za taki wybryk zabił, a przynajmniej wykastrował. Joe jak mogłeś? Co z przysięgą?- bla, bla, bla. No dobra, sytuacja wygląda tak, że leżę na łóżku, ze spodniami i bielizną na wysokości kolan, a jakaś lalka w samych stringach klęczy na wysokości mojego krocza. I co w tym złego? Ludzie, przecież ja mam 18lat, mam swoje potrzeby, po co sam mam rozładowywać to napięcie, skoro mam na pęczki chętnych, które zrobią to zamnie. Niestety, muszę stwarzać pozory grzecznego chłopca, Bobby miał rację mówiąc, że ojciec by się wściekł, na szczęście mamy układ, Bob trzyma ojca zdaleka od naszych apartamentów przez jakieś 2 godziny po każdym koncercie, że niby musimy trochę zregenerować siły, i takie tak pierdoły. Za każdym razem mam 45minut na zabawę, po czym w drzwiach pojawia się facet, tak samo wysoki jak szeroki, i prawi mi kazanie, jak ja mogłem być taki nieodpowiedzialny żeby właśnie złamać przysięgę. Prawda jest taka, że złamałem ją już 2 lata temu, w sumie to dzień po tym jak się pierwszy raz pocałowałem. Długo nie interesowały mnie laski, ale jak już zaczęły to na całego. Tak, czy inaczej scenka odegrana, ja mam na twarzy strach i zażenowanie
- Ja przepraszam, nie wiem, co się stało, po prostu spojrzeliśmy na siebie i nas poniosło. Przepraszam- muszę przyznać, że jestem dobrym aktorem, jeszcze lekkie łzy w oczach na znak skruchy… Dziewczyna trochę przestraszona, zaczęła się ubierać…
-Zostawię was na chwilę samych, tylko się pospieszcie, nie chcę mieć kłopotów.- Bobby wyszedł
-Wyszło tak jak nie powinno, ale nie chcę kończyć tej znajomości. Dasz mi swój numer. Napiszę do Ciebie. Spróbujmy się lepiej poznać.
-Jasne. I przepraszam, nie powinnam Cię namawiać. Wiedziałam o twojej przysiędze. Przepraszam… Nikomu nie powiem, obiecuję, nie chcę żebyś miał kłopoty…
Szybko wciągnąłem odzież na swoje miejsce i odprowadziłem Jane do drzwi. Jakie one są naiwne, na prawdę w to wierzą. Wierzą w to, że ja chcę się od nich czegoświęcej niż tylko sexu…

Kevin

Stoję na scenie, w ręce trzymam drogą gitarę „Gibson Flying V”, którą kupiłem sobie w Meksyku, patrzę na fanów i nagle widzę wolne miejsca! Wiedziałem! Tata nigdy nie był dobrym menadżerem… zawsze sprzedawał mało biletów… a co za tym idzie? Małe zyski. No bo co ja mam sobie kupić za 1mln dolarów? Nawet zaszaleć za to nie mogę… Powinniśmy korzystać z naszym 5 minut, bo za rok możemy już nie być znani. Oczywiście, że nie będziemy znani. Przez tatę tracimy fanów! Tyle razy gadałem z chłopakami o tym, żeby zmienić menadżera, ale Joemu to obojętne kto kieruje naszym zespołem, dla niego najważniejsze są panienki, a Nick? On jest moim przeciwieństwem, dla niego najważniejsza jest rodzina. Ja rodzinę stawiam na drugim? może na trzecim miejscu. Dla mnie ważniejsze są pieniądze. Nie jestem materialistą, po prostujestem realistą. Bez pieniędzy stracimy wszystko! Przyjaciół, szacunek, rozpoznawalność i pozycję. I nie będę miał za złe innym, że się od nas odsuną.Sam tak postępuje. Zadaję się tylko z tymi, którzy mają kasę. I myślę, że tak powinno być. Osoby bogate zadają się z bogatymi, biedne z biednymi.
Co do moich braci to jak już wspominałem Nick jest moim przeciwieństwem. A Joe? Joego trochę nawet rozumiem. U niego seks jest napierwszym miejscu, u mnie na drugim. Tylko, że ja to robię trochę dyskretniej. On po każdym koncercie musi pieprzyć się z jaką dziwką. A potem udaje, że to był jego pierwszy raz, za każdym razem ten sam numer… ale jak to się w końcu wyda stracimy kontrakt. Bo podpisaliśmy, że będziemy czekać z seksem do ślubu. Parę lat temu nad tym się nie zastanawialiśmy czy chcemy uprawiać seks. Wtedy myśleliśmy o czymś innym, o grach, rozrywce. Mama twierdziła, że to i tak bez różnicy, bo przecież czystość do ślubu jest dla naszej rodziny czymś ważnym… jakby nie znała swoich dzieci. Przecież każdy dorasta. Ma swojej potrzeby, no oczywiście oprócz Nicka… on to jest świętoszek. Nie to co ja i Joe.

Nick

Stoję na scenie… Po lewej stronie moi bracia, a przede mną setki ludzi, którzy są dla mnie motywacją i sprawiają, że jeszcze bardziej kocham to, co robię… Kocham muzykę. I tylko to się dla mnie liczy. Więc, kiedy jedziemy na kolejny koncert, ja wpatruję się w zmieniający się krajobraz za szybą i piszę piosenkę. Po czym biorę gitarę i układam muzykę. Nic mnie wtedy nie obchodzi. Jestem szczęśliwy. Nie musze jeść, ani pić, ale bez muzyki nie przetrwałbym nawet dnia.
Uśmiech znika mi z twarzy, kiedy widzę moich braci i ich obojętność… Oni nie podzielają mojej miłości do muzyki i fanów. Kevinowi zależy tylko na kasie, nic innego go nie obchodzi. Jest egoistą. A Joe? Dla niego nasza kariera to niekończące się źródło dziewczyn, które są na każde jego zawołanie. Kiedyś myślałem, że on, tak samo jak ja, robi to z czystej przyjemności, ale on nie wie, co to znaczy kochać. Dziewczynę traktuje jak przedmiot. Zależy mu tylko na seksie, więc dlaczego miałby pokochać muzykę? Nie, oni są moim całkowitym przeciwieństwem… Nie obchodzi ich muzyka, nie obchodzi ich nasza przysięga… Tylko kasa i seks…
Na scenie stanowimy zespół i świetnie się dogadujemy, ale prywatnie jest inaczej. Jesteśmy zbyt różni… Mimo to, rodziny się nie wybiera. Podczas każdego wywiadu reporter pyta o przysięgę i dziewczyny i kieruje te pytania w ich stronę. Wtedy zgrywają grzecznych chłopców, a ja mam ogromną ochotę powiedzieć, jacy są naprawdę. Ale nie mogę… To by przekreśliło naszą karierę… Chcąc nie chcąc, sam nigdy nie osiągnę tego, co z nimi. Dlatego muszę ich znosić i kryć przed każdym reporterem, paparazzi a nawet przed rodzicami…Czasem zastanawiam się, jak długo będziemy w stanie jeszcze utrzymać to w tajemnicy…

2 komentarze:

  1. Cześć! Już możecie mnie uznać za stałą bywalczynię! Przeczytałam prolog i pierwszy rozdzial i jestem cholernie zaciekawiona dalszym ciągiem!
    Joe nie poprawny erotoman? Kevin bezduszny materialista? Nick... Szkoda, że jego też nie zmieniłyście. On zawsze uchodził za delikatnego i wierzącego we wszystkie morale, ale może to właśnie on ich 'nawróci'?
    Piszecie cąłkowicie inaczej, to na pewno. Podoba mi się, naprawdę ^^
    Nie ma tego romantyzmy, tylko od razu z grubej rury realizm powala na nogi xd
    Czekam na następny rozdział i jakbyście mogły, to informujcie mnie na gg:1176312 lub na blogu: http://straight-in-your-face.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Violent.

    OdpowiedzUsuń
  2. ahh jacy oni są różni... a jednak coś ich łączy (łączyło, będzie łączyć?) - muzyka.
    podoba mi się jedynka ;)
    teraz na spokojnie mogę komentować każdy rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń