sobota, 1 czerwca 2013

12. Mam zostać tatusiem?



Kevin

Po skończonym koncercie poszedłem jeszcze do sali, w której trzymaliśmy sprzęt, bo chyba rano zostawiłem tam okulary. Koncert był wspaniały! Wszystkie miejsca były zapełnione, tata się postarał. Muszę go później pochwalić. Byłem już trochę zmęczony, ale te okulary były dla mnie ważne, bo dostałem je od Ashley. Inaczej pewnie bym ich nie szukał tylko pojechałbym się przespać.
Wchodząc do sali usłyszałem głos Adama, to nie był zwyczajny głos, zawsze był cichy, spokojny a teraz on krzyczał.
-Nie możesz mu na to pozwolić! Przecież…
Na chwile zapadła cisza. Ale po niej Adam jeszcze bardziej krzyczał.
-Ja wiem, że to nasz ojciec, ale nie możemy mu na to pozwalać! Nie mogę wrócić do domu, mam nadzieję, że jakoś to załatwisz!
Nie chciałem, żeby wiedział, że podsłuchuję jego rozmowę, ale akurat ten głupi wazon stanął koło mojej ręki i spadł na podłogę z wielkim hukiem. Adam odwrócił się w moją stronę, przez chwilę staliśmy w milczeniu patrząc się na siebie. Cisze przerwał Adam kończąc rozmowę.
-Muszę kończyć, zadzwonię potem. Cześć.
Nie wiedziałem jak się zachować, ani co powiedzieć.
-Przepraszam, ja tylko chciałem sprawdzić czy nie zostawiłem tu moich okularów.
-Ty mnie przepraszasz? To nowość.
Jego głos znowu był cichy i spokojny.
-No chyba tak… no, bo… - zgłupiałem, miał rację, ja go przepraszam. Ale naprawdę głupio się czułem, że usłyszałem Jego rozmowę albo kłótnię, bo rozmową tego nie można było nazwać – Adam, jeżeli mogę jakoś pomóc…
-Okulary są koło Twojej gitary – powiedział szybko i zaczął się kierować w stronę wyjścia. Nie wiem, dlaczego, ale poczułem, że muszę mu pomóc. Sam siebie nie rozumiałem, przecież mnie irytuje, a mimo to stanąłem mu na drodze i powiedziałem stanowczo:
-Chcesz porozmawiać? Może będę mógł jakoś pomóc?
On stanął i popatrzył na mnie tym swoim niewinnym wzrokiem. Wyglądał na taką małą, bezbronną istotkę, którą trzeba było ochraniać własnym ciałem, bo inaczej umarłaby ze strachu.
-Adam, powiedz jak mogę Ci pomóc.
-Niestety, ale tutaj nie da się pomóc…
-Zawsze jest jakieś wyjście – przypomniałem sobie, o czym mówił przez telefon, wspominał coś, że jego ojciec robił coś, na co on nie mógł pozwolić – czy Twój tata chce zrobić jakąś okropną rzeczy?
Adam spuścił wzrok.
-On już od dawna to robi… a ja z bratem nie umiemy mu tego zabronić.
-A, co dokładnie robi?
-Kevin naprawdę nie musisz się mną przejmować…
-Ale chcę – przerwałem mu. Naprawdę chciałem mu pomóc – Możesz mi zaufać.
-On… bo… Mój ojciec jest alkoholikiem, a po alkoholu robi się nerwowy i bije moją mamę… - powiedział na jednym wdechu.
Zamurowało mnie… nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nigdy nie miałem do czynienia z problemami w rodzinie, moja zawsze była szczęśliwa, a moi znajomi jak mieli problemy to nigdy o nich nie mówi, tzn. „przyjaciele”, o swoich problemach lepiej przy nich nie mówić, bo zaraz cały świat się o nich dowie. Dlatego nie umiem rozmawiać o moich problemach, ale także o innych. Ale patrząc na minę Adama wiedziałem, że on chce ze mną porozmawiać.
-Tak mi przykro… ale nie mogliście zgłosić się z tym na policję, na pewno by Wam pomogła.
-W Twoim świecie, pewnie policja pomaga ofiarom, w moim zbrodniarze stają się ofiarami.
-Ale przecież nie możecie pozwalać mu na to, żeby Was bił.
-Wiem… nawet nie chodzi o nas, ale o mamę. Ale mój brat się go boi, a ja jestem tutaj… My nie chcemy, żeby on trafił do więzienia, to nasz tata. My tylko chcemy, żeby już nas nie bił – wypowiadając te słowa jego zadrżał.
-Porozmawiam jutro z naszym prawnikiem. On na pewno znajdzie jakieś rozwiązanie.
-Nie trzeba…
-Mógłbyś przynajmniej podziękować, a nie – uśmiechnąłem się, chciałem jakoś poprawić mu humor, chyba podziało, bo on też się uśmiechnął.
-Dzięki.

Joe

-Tay, uspokój się. Na prawdę sądzisz, że nie wiedziałbym o tym, że będę ojcem? Proszę Cię. Przecież dzieci nie biorą sie z powietrza.
Taylor bardzo przejęła się tą plotką, mimo że był to stek bzdur, ona nie do końca wierzyła, że to plotka. Wiedziałem, że jest nikła szansa, że kiedyś którejś dziewczynie zrobiłem dziecko, Nick też dobrze o tym wiedział. Jego spojrzenie było tak przepełnione pogardą, że miałem wrażenie, że zauważą to wszyscy w tym pokoju, na szczęście byli zajęci, czym innym. A o co tyle krzyku? Jakaś kobieta zadzwoniła wczoraj do radia KISS107 w Cincinnati (w stanie Ohio), podając się za naszą asystentkę powiedziała, że jeden z braci Jonas jest uzależniony od narkotyków, inny za kilka tygodni może zostać ojcem bliźniąt, i że czekamy na wyniki testów na ojcostwo. Dzisiaj piszą o tym wszystkie brukowce i portale plotkarskie.
Nie wiem, dlaczego wszystkie plotki na temat Jonas Brothers są w założeniu o mnie. Przecież w zespole jest 3 Jonasów, a o wszystko oskarżają mnie. Co ciekawe plotka o narkotykowym uzależnieniu przeszła bez echa, doczepili się tylko tego domniemanego ojcostwa.
Postanowiłem iść do swojego pokoju i przeczekać tę burzę, zaraz wydamy oświadczenie i wszystko ucichnie, znajdą sobie inny temat do plotek, chociażby rozbierane zdjęcia Miley, takie, co chwilę wyciekają do sieci, więc nie będzie problemu. Swoją drogą powinna lepiej dobierać facetów. Skoro facet puszcza coś takiego do neta to znaczy, że nie jest nic wart. Przecież Nickowi też wysyłała takie zdjęcia a jednak tamte nigdy nie zostały upublicznione. No dobra ja je widziałem, ale przez przypadek, jak mi sie telefon rozładował i chciałem skorzystać z komórki lokowatego. Nie były tak odważne jak teraz, ale ona miała wtedy 13 lat.
Wracając do tematu. Muszę przeczekać aż wrzawa ucichnie. Jakbym teraz wyszedł z hotelu to hieny by mnie rozszarpały.
Jeszcze dobrze nie zamknąłem drzwi od pokoju, a już pojawił sie w nich Nick
-Skąd u Ciebie taka pewność, że nie będziesz ojcem?- nie owija w bawełnę, ale w sumie to dobrze, nie powiedział nic przy innych, teraz nie musimy udawać, że jestem takim świętoszkiem
-A chciałbyś żebym był?
-Oczywiście, że nie, ale zachowujesz jakby to było niemożliwe. Oboje dobrze wiemy, że wpadki się zdarzają, więc bądź łaskaw uświadomić mnie, dlaczego zakładasz, że to nieprawda.
-Z przyjemnością Cię uświadomię. Po pierwsze to kobieta zadzwoniła do radia w Ohio, a my jesteśmy w Utah. Pomijam już fakt, że nie mamy asystentki. Menagerem jest ojciec i Josh, żaden z nich nie wygląda na kobietę.
-Dobra, ale mogła się podać za asystentkę żeby uwiarygodnić swoje słowa, to nie znaczy, że nie zrobiłeś żadnej dziecka.
-Wiem o tym, ale tak się składa, że mam numer każdej dziewczyny, z którą spałem, z większością z nich utrzymuję nadal kontakt, żadna nie powiedziała, że zaliczyliśmy wpadkę, a sądzę, że zanim poszłaby do mediów próbowałaby to załatwić po cichu, żeby nie narazić sie na gniew innych fanek. Poza tym nigdy nie zdecydowałbym się na seks bez zabezpieczenia, nie jestem głupi. Nigdy też mi gumka nie pękła, nie zaczęła przeciekać ani nic z tych rzeczy. Więc bardzo mało prawdopodobne żebym miał zostać ojcem. Poza tym skoro ja miałbym zostać ojcem, to jeden z was musiałby być ćpunem. Pomijając to wszystko słyszałeś coś o jakiś testach na ojcostwo, którym to się rzekomo poddałem?
-Niby nie, ale...
-Nick, nie ma żadnego ale. Ktoś chciał się zabawić naszym kosztem. Poza tym ona nie powiedziała, który z nas miałby zostać ojcem, więc do jasnej cholery, dlaczego wszyscy zakładają, że to o mnie chodziło? Każdy z nas uprawiał seks. Ty też. Więc dlaczego zakładasz, że to ja mam zostać tatusiem?
-Ok, przepraszam. Nie unoś się, bo Cię w salonie usłyszą. Po prostu nie podoba mi się twoje podejście.
-Moje podejście? A co mam teraz pisać do każdej dziewczyny i pytać czy nie zrobiłem jej dziecka? Uprawiam seks, ale jestem przy tym bardzo ostrożny. Ok?
-W porządku, nie wracajmy już do tego.

Nick

Jak tylko skończyłem rozmawiać z Joe, poszedłem się przejść. Chciałem chwilę być sam, ale Tamy szybko mnie znalazła.
-Cześć ćpunie – nawet jej wyszczerz nie poprawiał mi humoru
-Daj spokój, nie mam ochoty na żarty.
-A co, przedawkowałeś?
-Tamara…
-No okej, przepraszam. Gdzie idziesz?
-Nie wiem, byle daleko.
-A może chcesz pogadać? – pierwszy raz od dawna jej ton był tak poważny. Zaskoczyło mnie to.
-Chętnie…
-To chodź.
Chwyciła mnie za rękę i poszliśmy do jej pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
-Mów co Cię gryzie – wciąż wydawała się bardzo poważna.
Nie odpowiedziałem jej, tylko westchnąłem.
-Gadałeś z Joe?
-Tak… też twierdzi, że to tylko plotka…
-No i ma rację. Ktoś to wymyślił, żeby, choć przez chwilę być sławnym. Poza tym, nawet gdyby to była prawda, to dobrze wiesz, że Ciebie nikt by o nic nie posądzał.
-No wiem…
-Więc o co Ci chodzi? Joe byłby tatą, a Kevin ćpunem, to ich problem, a nie Twój. Chyba nie przemawia przez Ciebie troska o nich?
-Nie, to nie troska…
-To dobrze, bo na nią nie zasłużyli…
-Tamy, nie mów tak, to moi bracia.
-To dwóch egoistycznych materialistów, z których jeden uważa się za króla świata i myśli tylko o sobie i swojej kasie, a drugi może i potrafi pomóc, ale nie ma na świecie dziewczyny, której by nie przeleciał.
-Jest. Ty chociażby.
-I niech tak pozostanie. Nieważne Nick, oni nie zasłużyli na to, żebyś się nimi przejmował, bo sami się Tobą nie przejmują.
-Nie przejmuję się nimi. Zrozum, muzyka to dla mnie wszystko. Gdyby ta plotka okazałaby się prawdą, straciłbym to, co kocham najbardziej.
-Ale nie stracisz. Jesteś zbyt utalentowany. Nawet jak zespół się przez nich rozpadnie, to sam też zrobisz karierę.
-Być może… ale mimo wszystko… - zamilkłem, bo zobaczyłem w pokoju Tamary znajomą rzecz – Tamy, skąd ty masz gitarę Kevina?
Na jej twarzy znów pojawił się wyszczerz, ale wcale nie było mi do śmiechu.
-Czyś Ty na mózg upadła?! Przecież on Cię zabije! Mało razy już od niego oberwałaś za byle gówno, musisz jeszcze kraść mu ulubioną gitarę?
-Wyluzuj. Nie ukradłam jej. Leżała sobie przed waszym busem. Zapukałam ładnie chcąc ją oddać, ale nikogo nie było. Szukałam Kevina, ale go nie znalazłam, więc wzięłam ją do siebie i czekam aż go spotkam, żeby mu ją oddać.
-Daj mi, będziesz mieć problem z głowy.
-Nie. Ja mu chcę oddać. Może mnie w końcu polubi.
-On nie lubi nikogo, poza sobą. No ale jak chcesz, tylko jak Ci potem zrobi awanturę, to żeby nie było, że nie uprzedzałem – Wstałem i podszedłem do drzwi.
-Idziesz już?
-Tak, mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Wpadnę potem.
-Okej.
Wyszedłem od niej i poszedłem się przejść. Przy okazji wszystko na spokojnie przemyślałem i poprawił mi się humor.

OŚWIADCZENIE PRASOWE

"Insynuacje zamieszczone na antenie KISS107 nie zostały podane przez asystentkę Jonasów i są całkowicie fałszywe. Twierdzenia te w żaden sposób nie odzwierciedlają prawdziwych wydarzeń z życia braci"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz