niedziela, 2 czerwca 2013

13. Musisz jeść dużo ananasów, bo już dawno nie spotkałam faceta z tak słodką spermą.



Kevin

-Kurwa! – krzyknąłem sam do sobie. Od paru godzin szukam mojej gitary, ale nie mogę jej znaleźć! A tylko na niej umiem dobrze zagrać „Lovebug”. Wyszedłem z pokoju i mój wzrok przykuła bardzo seksowna dupcia, która wypinała się w moim kierunku. Moje spodnie zaczęły się robić ciasne a głowie już miałem obraz wspaniałej nocy. Oj tak, przecież obok takiej dupy nie można przejść obojętnie. Już chciałem do niej podejść, gdy nagle jej właściciel się podniósł… właśnie właściciel a nie właścicielka.
-Cześć Kevin – usłyszałem jego delikatny głos. Głos Adama. Już drugi raz podnieciłem się na widok jego dupy. Ze mną jest coś nie tak! Kevin musisz się leczyć, przecież to jest chore. Jak mogłeś się doprowadzić do takiego stanu? Nie odpowiedziałem mu, tylko wszedłem do pokoju naprzeciwko.
-Kurwa Kevin, lecz się!
-Stało się coś? – Tamy nie wiadomo, kiedy znalazła się za mną.
-Zgubiłem moją gi… - spojrzałem na jej rękę, w której trzymała moją gitarę – skąd ją masz?
-Leżała przed busem… - nie pozwoliłem jej dokończyć, ciśnienie mi się podniosło.
-Jakim prawem ją ruszałaś? Pracujesz już u nas wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że moich gitar nie można ruszać!
-Ale…
-Co, ale?! Myślisz, że jeżeli mój głupi brat Cię lubi to wszystko Ci wolno?! Otóż nie! Jesteś takim samym pracownikiem tutaj jak każdy inny! I tak samo jak inni możesz stąd wylecieć! Myślisz, że jeżeli będziesz się dostawiać do mojego brata to nic Ci tu nie grozi? Jesteś tylko zwykłym pracownikiem, zwykłym, małym człowiekiem, który ma nas słuchać i który nigdy nie będzie miał praw! Aż tak Ci się dobrze powodzi, że chcesz stracić pracę? Jeżeli tak to zaraz pogadam z tatą i wymyślę jakiś sensowny powód, dla którego będziesz musiała nas opuścić. I wierz mi, Nick nawet tego nie odczuje! On też Cię traktuje jak śmiecia. Teraz jest miły, bo go Summer skrzywdziła i potrzebuje frajera, który będzie na każde jego życzenie. Ale prędzej czy później znajdzie sobie dziewczynę z klasą i Cię zostawi. Bo tak to już jest w tym świecie. Takie śmiecie jak Ty muszą znać swoje miejsce!

Nick

Nie trudno było usłyszeć wrzaski Kevina. Ciekawe, na kim się dzisiaj wyżywa… Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że przed nim stoi Tamara. No i się wkurzyłem. Podszedłem do niego i starając się zachować spokój, cierpliwie poczekałem, jak skończy ją poniżać.
-Daj jej spokój.
-Nie wtrącaj się.
Po jego słowach przestałem panować nad złością.
-Kevin morda i spierdalaj, bo pożałujesz!
-To pilnuj kurwa tej dziwki, bo jeszcze raz mi weźmie moją rzecz a będziecie się musieli pożegnać - Kevin popatrzył na Tamy i wyszedł
-To pilnuj swoich rzeczy i nie myśl, że masz nad nimi wszystkimi jakąkolwiek władzę! – krzyknąłem już praktycznie do zamkniętych drzwi. Nie spodziewałem się odpowiedzi i miałem rację. Wziąłem głęboki oddech i się zaśmiałem.
-Dramat, jaki on zjebany… no nie? – spojrzałem na Tamy. Stała w miejscu, ze spuszczonym wzrokiem i nie odpowiedziała. Podszedłem do niej z lekkim uśmiechem.
-Daj spokój, chyba nie wierzysz w to, co on mówi?
-Nie…
Przytuliłem ją.
-Tamy, odwieś się. Nic się nie stało, wiesz ile razy na mnie się tak wyżywał? Na serio, przy nim to normalka. Poza tym, nie pozwolę, żeby Cię wyrzucił, przecież wiesz. To ja jestem ten najgrzeczniejszy i to mnie tata zawsze posłucha. – spojrzałem jej w oczy z uśmiechem. Odwzajemniła gest i od razu poprawił mi się humor. – no tak lepiej.
-Zajęty jesteś?
-Nie, a co?         
-Zostaniesz ze mną? Przynajmniej godzinę?
-Boisz się, że wróci?
-Nie… tak po prostu…
Zaśmiałem się. – jasne, nie ma problemu.
Więc posiedziałem z nią, pogadaliśmy i się pośmialiśmy. Szybko zapomniała o całej sytuacji. Z resztą, ona zawsze szybko o takich rzeczach zapomina. Ja też się oderwałem od problemów. Byłem u niej całą noc. Nie chciało mi się wracać do siebie. Jakoś… nie specjalnie cieszyła mnie możliwość spotkania się z braćmi… A z nią wszystko było łatwiejsze. Nawet myśląc o Summer byłem bardziej opanowany. Tamara też chyba lepiej się ze mną czuła. Dlatego na razie wolałem jej nie wspominać o tym smsie od Sum, ani tym bardziej o tym, że odpisałem jej „pogadamy jak wrócę”.

Joe

Właśnie wracałem z hotelowej restauracji, kiedy zobaczyłem Kevina wychodzącego ze swojego pokoju przeklinającego siarczyście i trzaskającego tak mocno, że myślałem, że drzwi wylecą z zawiasów.
-A Tobie co sie stało? Dawno nie widziałem Cie tak wściekłego.
-Po tym świecie chodzą pojebani ludzie i w ogóle świat jest pojebany i cały ten dzień jest pojebany i mam tego dość! A ta dziwka Tamara ruszyła moje gitary i wkurwia mnie to! Ona jedną z nich zabrała. Czy ty to rozumiesz?!? ZABRAŁA MOJĄ GITARĘ!!!
-Oddychaj, bo na zawał zejdziesz, a nie mamy zapasowego gitarzysty.
-No naprawdę, bardzo śmieszne.
-To może pójdziemy na piwko, wyluzujesz, zapomnisz o tym nietakcie ze strony Tamary.
-Nietakcie? NIETAKCIE? Jeśli ta szmata jeszcze raz tknie cokolwiek mojego to wróci do swojej zabitej dechami nory na zatęchłej pipidówce.
-Ona jest z LA, ale nie ważne, to co, idziemy gdzieś się zabawić?
-No raczej nie. Pismaki tylko na to czekają. Ale mam inny pomysł.
Pomyśl Kevina spodobał mi sie jeszcze bardziej niż wyjście do klubu. Otóż klub przyszedł do nas. W ciągu 5 minut załatwił prywatnego barmana z dobrze zaopatrzonym barkiem, i panienki do towarzystwa. Co do pierwszego byłem bardzo zadowolony, bo nie możemy korzystać z hotelowego barku, inaczej ojciec dowiedziałby się, jacy naprawdę są jego synowie, a tego mógłby nie przeżyć. Co do drugiej sprawy nie byłem zbyt zachwycony, ale Kevin uznał, że obojgu nam przyda się chwila rozluźnienia.
Na początek wypiliśmy kilka drinków, zresztą dziewczyny też skorzystały, w tym czasie Kev mówił jak to bardzo wkurzyła go Tamara. Nie przebierał w słowach. Kiedy alkohol zaczął delikatnie szumieć nam w żyłach poszliśmy do pokoi zabawić sie chwile. To było dziwne doświadczenie. Płaciłem jej za to żeby zrobiła mi dobrze. Ja nie musiałem sie wysilać żeby jej dogodzić. Pierwszy raz mogłem skupić sie na swojej przyjemności. Oczywiście K2 zdążył ją uprzedzić, że w grę wchodzi tylko sex oralny. Ale co to był za orał, lepszego w życiu nie miałem. Zaczynałem rozumieć, dlaczego Kevin tak ceni sobie usługi prostytutek. Najpierw delikatnie zaczęła całować moje przyrodzenie, liżąc je jak jakiegoś chupa-chupsa, jednocześnie ręką bawiła się moimi klejnotami, później włożyła końcówkę do ust i wsysając delikatnie jednocześnie językiem odprawiała jakiś dziwny, szalony taniec na moim wężu. To było coś naprawdę wspaniałego. Powoli zaczęła pogłębiać pieszczoty, stawały sie one bardziej drapieżne, a ja czułem coraz większe napięcie z podbrzuszu. Moje jadra napełniły się życiodajnym płynem, oddech zaczął przyśpieszać. Miałem ochotę złapać ją za głowę i docisnąć, ale mimo że płaciłem jej za, to resztka zamroczonego rozumu uznałem to za niestosowne i poniżające, a przecież nie chciałem jej traktować jak jakiejś niewolnicy. Zamiast tego złapałem za narzutę łóżka. Zacząłem wręcz spazmatycznie łapać oddech, a wtedy ona przestala, podeszła na wysokość mojej twarzy i patrząc mi w oczy zapytała.
-Chcesz już dojść?
 Byłem już praktycznie w innym wymiarze, moje zachrypnięte "tak, proszę", brzmiało jak glos z zaświatów. Wróciła do mojej Joecondy, jak zwykły ją nazywać fanki, w jakieś 3 minuty później oddychałem jakbym przebiegł maraton, a ona spijała soki z mojej pały. Kiedy skończyła, spojrzała na mnie.
-Musisz jeść dużo ananasów, bo już dawno nie spotkałam faceta z tak słodką spermą.
Po wymianie jeszcze kilku zdań wziąłem szybki prysznic żeby zmyć z siebie pot. I wróciłem do salonu. Dziewczyny siedziały na sofie i popijały drinki. Zaraz po mnie do pokoju wszedł Kevin, zamówił sobie drinka, po czym wyciągnął plik banknotów i podając dziewczynom powiedział, że nie będą mam już dzisiaj potrzebne. One kiwnęły głowami i dokończywszy napoje, wyszły od nas, a my mogliśmy wrócić do rozmowy, oczywiście nie o suchym pysku. Najpierw wypiliśmy jeszcze kilka(naście) kolejek. Kev był z siebie bardzo dumny, że przekonał mnie do panienek na telefon. Mnie to aż tak nie cieszyło. Kiedy byliśmy już dość mocno wstawieni zeszliśmy na bardzo płytki temat, wygląd.
-Agnes ma świetny tyłek - wymsknęło mi się, mimo, że nie planowałem dzielić się z nim tym spostrzeżeniem.
-Wolę tyłek Adama
-SŁUCHAM?!? - że co? Rozumiem, że nie jest w jego guście, ale proszę, przecież kształty ma świetne.
-No ale co? - widocznie się zmieszał. Podejrzewam, że i jemu alkohol za mocno zaszumiał w głowie- Nie podobają mi się jej cztery litery, już tyłek Adama jest lepszy.
-Chyba czas wybrać się do okulisty braciszku.
-Skoro tak bardzo Ci się podoba, to czemu jej nie zaliczysz?
-A skąd wiesz, że tego nie zrobię - oj tak, alkohol mówił przez nas oboje.
-Stawiam 5 tysięcy, że jej nie zaliczysz przed końcem trasy.
-Stoi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz